Ponieważ nikt z nas nie jest bezinteresowny to nie jesteśmy w stanie zrobić czegoś sami z siebie jeżeli nie zostaliśmy do tego odpowiednio zachęceni, czy to wypłatą, pochwałą, podbudowaniem ego. Równie dobrze wierzymy w Boga dlatego, że otrzymaliśmy coś w zamian.
Gdyż jedni zostali uzdrowieni, drudzy ubogaceni, jedni poczuli się wreszcie kochani, a inni bezpieczni. Wszyscy mamy swoje powody dla których trwamy przy Bogu, nikt z nas nie zakochał się w Nim pierwszy.
Bo ubłogosławienie nasze polega na tym, że Chrystus przyszedł do każdego, do wszystkiego co zginęło. Do każdego z nas i dlatego mamy szansę. Mimo to jeżeli każdy nasz powód ostatecznie sprowadza się do krzyża, czy powinniśmy się czuć winni? Czy Jezus odprawił pięć tysięcy ludzi, którzy szli za nim tylko dlatego, że czynił cuda? Czy może jednak nie zważał na to i zaczął do nich mówić i miał z nimi społeczność? Jaki porządek Jezus zaprowadził na górze? Czy porządek w kościele jest dobry? Czy Bóg jest Bogiem chaosu? Jak porządkujesz swoje życie? Kto to robi? Czego oczekujesz względem Boga? Czy Chrystus i Jego ofiara są marnotrawne?
0 komentarzy