Często patrzę na niewypowiedzianą doktrynę osobistej nieomylności. Wielu chrześcijan myśli coś takiego: “Biblia jest prawdziwa. Wierzę Biblii. Dlatego wszystko, co uważam za prawdziwe, odnosi się również do działań moralności, które mogę podjąć lub motywów, jakie mogę mieć”. Przy takiej mentalności po prostu nie przychodzi im do głowy, że mogą się mylić.
Czy to jest twoje doświadczenie tego, co ma miejsce w „fundamentalizmie” – że powodem, dla którego warto bronić autorytetu Biblii, jest ostatecznie obrona słuszności własnych poglądów i poglądów własnej wspólnoty? Oczywiście, twierdzenie zawsze jest takie, że to własne przekonania są dostosowywane do Biblii, a nie odwrotnie. Ale to działa tylko dlatego, że pomimo całej pochwały dla Biblii i jej znaczenia, przeciętny konserwatywny chrześcijanin nie zna Biblii na tyle dobrze, by docenić jej różnorodność, czyta ją w tłumaczeniu, które ukrywa rozbieżności i różnice w niej, i wie tylko (lub przynajmniej wie najlepiej) te części, które można interpretować jako wspierające ich postawę.
0 komentarzy