Czy dzielenie się naszym świadectwem nawrócenia jest ewangelizacją? Czy obrona chrześcijańskiej wiary jest ewangelizacją? A może dobre uczynki tym w potrzebie lub uciskanym? To są dobre rzeczy, które służą i wspierają ewangelizację. Ale same w sobie nie są ewangelizacją. Nie mylmy ewangelii z owocem ewangelii.
Bóg uczy nas ewangelii przez swoje Słowo; sami tego nie potrafimy “rozgryźć”. Więc jest oczywiste, że musimy mówić i nauczać ewangelii : prawdy kim jest Bóg, dlaczego jesteśmy w takim bałaganie, po co przyszedł Jezus i jak mamy zareagować na Niego. Nie dziwota, że Paweł często określał swoją ewangelizacyjną pracę jako służbę nauczania. Chcemy ludzi przenieść z ciemności do światła. Jeżeli mamy taki cel to wiemy co mówić, a co odłożyć na bok. Ewangelizacja to nie transfer danych; musimy słuchać ludzi, słyszeć ich zastrzeżenia i modelować ich w łagodności, bo wiemy, że chodzi tu o dusze. Przecież wiemy co to znaczy naprawdę się nawrócić: prawdziwy chrześcijanin złożył całkowicie swoją wiarę w Jezusa, tak bardzo, że pokutował ze swojego niewiernego stylu życia i nieposłuszeństwa. Kiedy to zrozumiemy ochroni nas to przed fałszywymi nawróceniami. Kiedy przedstawiamy tylko kulturę chrześcijańską to asystujemy w samobójstwie kościoła. Niewierzący ma zrozumieć ewangelię, by stać się uczniem Jezusa zamiast “ciemnej” masy podążającej za dźwięcznymi hasłami i zapełniającymi budynki kościołów.
0 komentarzy