Jazda autem bywa niebezpieczna, wymaga skupienia i przemyślanych ruchów na drodze. Współpasażerowie muszą zdobyć się na wielki kredyt zaufania wsiadając na siedzenie obok i swobodnie poddając się temu, który ma auto pod kontrolą. Jak się domyślamy przekładając na język chrześcijan – auto to życie, pasażerami jesteśmy my, a kierowcą powinien być Pan Jezus. Czy tak jest?
Co się dzieje gdy nie? By rzeczywiście oddać swoje życie pod kontrolę Bożą bezwzględnie należy się na nowo narodzić. Jezus musi władać każdą dziedziną naszego życia – to dla naszego dobra. Gdy my zaczynamy operować kierownicą to oczywiście tak się nie dzieje. Powstaje pytanie, dlaczego tak bardzo pragniemy być za kierownicą? Albo inaczej – dlaczego rozmyślamy się oddać ostatecznie kierownicę pod Bożą kontrolę?
W ewangelii Łukasza 9, 57-62 czytamy historię trzech osób, które chciały iść za Jezusem – chciały by zaczął kierować ich autem, chciały oddać mu swoje życie, finalnie tego nie robiąc. Co było tego powodem? Jakie były ich pobudki i problemy? Jakich pragnęli korzyści? O jakich kosztach nie pomyśleli? Dlaczego Jezus jednego zachęcał a drugiego zniechęcał?
0 komentarzy