Obserwując zbory możemy stwierdzić, że uwielbienie w wielu z nich zatraciło równowagę między emocjami a rozumem. W jednych większy nacisk kładzie się na emocje, na samopoczucie, łzy i odczuwanie uwielbienia, a z kolei w drugich dominuje informacja, nauczanie wraz z całą dozą pomocy dydaktycznych. Powodem tego jest egoistyczne podejście do uwielbienia, podejście z myślą, że „chodzi tutaj o mnie”, że owszem to Pana Boga uwielbiamy, jednak to MÓJ pomysł jest ważny, MOJE preferencje istotne, to jak JA się czuję, jak JA odbieram, jakie JA mam zdanie. Nie trzeba mówić, że takie podejście pomimo może dobrych intencji wcale nie jest wielbiące Boga, z pewnością nie odbiera On tej chwały. Staliśmy się egoistami w Kościele Chrystusowym, traktującymi uwielbienie jak rozrywkę.
Jaki sposób czczenia Boga jest w porządku? Czy Twój sposób nim jest? Jak bardzo skupiasz się na SOBIE starając się SŁUŻYĆ BOGU? Jakie jest wtedy Twoje serce? Czy formy są dla Ciebie ważniejsze niż szczere serce przed Bogiem? Te formy, ostatecznie są ważne czy nie? Powinniśmy jakieś obierać czy wskazana jest dowolność? Czy dążenie do perfekcyjnej formy nie czyni jej pustą? Czy serce i umysł są połączone podczas Twojego uwielbienia?
0 komentarzy